SZKOLENIE SZYBOWCOWE DOBIEGŁO KOŃCA!
Te dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił! Dopiero co wszyscy spotkaliśmy się po raz pierwszy, a tu już przyszło nam się żegnać. Ale nie na długo, jeszcze wiele przed nami!
To były intensywne dwa tygodnie – każdy kursant ma za sobą około 40 lotów
Pogoda nam dopisała
Zaledwie dwa tygodnie temu ośmioro kursantów i kursantek rozpoczęło swoje szkolenie podstawowe do licencji szybowcowej. Niektórzy z nich po raz pierwszy wzbili się w powietrze, inni mieli już za sobą lot zapoznawczy. Dzisiaj wszyscy są już samodzielnymi pilotami, którzy potrafią prawidłowo wystartować za wyciągarką, polecieć krąg nadlotniskowy, wykonać wszystkie manewry zakrętów, zaplanować lądowanie i bezpiecznie wylądować. Gratulujemy!
Drugi tydzień szkolenia był dla wszystkich równie intensywny jak pierwszy. Zbiórki o 5 rano i latanie do południa, dopóki z lotniska nie wypędziły nas termika, turbulencja lub deszcz i burze – bo tym razem pogoda nas nie rozpieszczała. Było latanie w lekkiej mżawce, było pospieszne chowanie się do hangaru przed nagłą i intensywną ulewą… Któregoś dnia latanie było zupełnie niemożliwe, czasem spotykaliśmy się i rano, i wieczorem. Nie było za to tak gorąco jak pierwszego tygodnia, latało się przyjemnie, a i czekanie na ziemi nie było nie do zniesienia.
W pierwszej połowie tego tygodnia odbywaliśmy głównie loty na sytuacje awaryjne – urwanie liny na różnych wysokościach, niewyczepienie liny, itp. Wszystkie ewentualności zostały dokładnie omówione i przećwiczone, tak że każdy kursant jest na nie dobrze przygotowany.
Szkolenie podstawowe zakończyło się dziesięcioma lotami samodzielnymi. Przed wypuszczeniem na solo, każdy kursant musiał odbyć lot kontrolny z instruktorem Miłoszem. Jeżeli instruktor uznał, że uczeń poradzi sobie w powietrzu sam i lot odbędzie się bezpiecznie, to wysiadał i następny hol uczeń odbywał już, będąc w szybowcu samemu.
Rano na lotnisku byliśmy zazwyczaj sami, później dołączały do nas samoloty i śmigłowce. W czwartek pogoda wyjątkowo dopisała, na lotnisku cały dzień panował ruch, Kontrolerka Ruchu nie miała chwili spokoju. Latali solo uczniowie samolotami, były loty szkolne śmigłowcowe, kilka gościnnych samolotów spoza Aeroklubu, a przed południem dołączyli do nas nawet koledzy szybownicy próbować szczęścia na przelotach. Czasem holowali się razem z nami za wyciągarką, ale mieliśmy też okazję popatrzeć na start na samolotem – szybowiec holowała nasza Wilga.
A jak to wygląda od strony wyciągarki?
Jeden szybowiec wylądował, drugi czeka na start, obok ląduje samolot Tecnam
Ćwiczenie sytuacji awaryjnej – przerwanie ciągu, lądowanie na wprost.
Wspólne zdjęcie na pożegnanie – było wesoło!
Na zakończenie szkolenia, w sobotę, spotkaliśmy się wszyscy na pożegnalnym grillu. Było wręczanie dyplomów, gratulacje, podziękowania, oraz oczywiście pyszny poczęstunek – kiełbasa i karkówka z grilla, truskawki, arbuzy, ciasto i inne przekąski. Nie obyło się również bez tradycyjnego klepania po tyłku świeżo upieczonych pilotów przez kolegów z większym doświadczeniem. Każdy otrzymał też piękny album ze zdjęciami wydany parę lat temu z okazji 50-lecia Aeroklubu Ziemi Lubuskiej.
Dziękujemy za ten wspólnie spędzony czas. Było pracowicie i wesoło, do zobaczenia w powietrzu!
Większość kursantów na szkoleniu podstawowym nie poprzestanie i zamierza kontynuuować naukę szybownictwa conajmniej aż do uzyskania licencji pilota szybowcowego SPL. Przed nimi jeszcze trochę lotów samodzielnych, między innymi dłuższe loty na termikę, w czasie których będą musieli wykazać się niezbędną w lotach szybowcowych umiejętnością – utrzymania się w powietrzu korzystając z termicznych prądów wznoszących. Uzyskanie licencji to przecież też nie koniec, a dopiero początek właściwej przygody – jako pełnoprawni, samodzielni piloci-szybownicy wkroczą na nową, pasjonującą ścieżkę swojego życia.
Oznacza to, że na lotnisku w Przylepie spotkamy się jeszcze nie raz!